Miał być zachowany status quo. System oddawania pewnej kwoty od paliw w akcyzie, żeby ją wziąć natychmiast w ramach opłaty paliwowej miał zostać przedłużony o kolejne dwa lata. Z pewnością pomysł utrzymania takiego stanu rzeczy miał związek z zapowiedzią rozbudowy infrastruktury kolejowej, choćby w związku z budową Centralnego Portu Lotniczego.
Założenia do projektu ustawy nie przerodziły się w konkretny projekt ustawy, ale w Sejmie pojawił się, zapowiadany zresztą, rządowy projekt ustawy o Funduszu rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej (druk sejmowy nr 3411).
Obok utworzenia nowego funduszu, w skrócie przeze mnie nazwanego Funduszem PKS i szeregu nowych regulacji, projekt ustawy zmienia również pierwotnie zachowaną równowagę w transferze środków od paliw silnikowych z akcyzy do opłaty paliwowej. Dotychczasowy przepływ na poziomie 25 zł za 1000 litrów podwyższony zostanie w 2020 r. oraz 2021 do kwoty 41 zł, a potem stanie się stałym mechanizmem przepływu środków na poziomie 13 zł.
Na szczęście Rząd oparł się pokusie i dodatkowych środków z opłaty paliwowej nie objęto czynnikiem inflacyjnym. Nowy Fundusz PKS kosztem Funduszu Drogowego i Kolejowego przejmie udział w kwocie opłaty paliwowej (4%, kosztem 2,5% Funduszu Drogowego i 1,5% Kolejowego).
Lekko niepokojący jest fakt, że w Ocenie Skutków Regulacji projektu ustawy zapisano sztywno, jako źródło finansowania Funduszu PKS, kwoty z kar (np. z ustawy o transporcie drogowym, czy też ustawy o przewozie towarów niebezpiecznych) oraz grzywien (np. w ramach systemu SENT). Zapisano je na szczęście na poziomie stałym, bez wzrostu w kolejnych latach. Miejmy nadzieję, że kwoty te nie będą celem same w sobie, a tylko zostały zapisane jako konieczność wykazania w akcie normatywnym pewnych wartości obiektywnych.