Już w 2018 r. Gazeta Prawna alarmowała, że ulga dla małych browarów po liftingu i wliczanie rozlewanego piwa do limitu dla małych browarów wypacza system preferencji.
W maju 2020 roku ponownie Gazeta doniosła, że ww. ulga zamiast wspierać małych w kraju, doprowadziła do turystyki usługowej i rozlewania piwa zagranicą.
Czyli ulga w duchu unijnej Wspólnoty, ale niekoniecznie wspierająca podmioty na krajowym rynku.
Źródłem problemu, o czym dwukrotnie w ww. publikacjach sygnalizowałem, jest zbyt szeroka polska definicja produkcji piwa, choć tradycyjnie odnosząca się do rozlewu, nie mająca umocowania w prawie unijnym.
Możnaby zmienić w ustawie akcyzowej definicję produkcji piwa poprzez wyłączenie z niej rozlewu i byłoby w porządku.
Można również, choć to ciągle rozwiązanie niekompletne, ale na szczęście w końcu wspierające małe niezależne browary, wydać rozporządzenie, w którym z limitu produkcji wyłącza się rozlewane usługowo piwo.
Tę ostatnią ścieżkę wybrało Ministerstwo Finansów publikując projekt rozporządzenia w tym zakresie.
Oczywiście, powinna nastąpić zmiana nie tylko definicji produkcji piwa, ale żeby zachować status quo także w innych obszarach ustawy odnoszących się do piwa, choćby w zakresie ubytków.
Znowu okazuje się, że zamiast przepisów branżowych rozsianych po jednej dużej ustawie, przydałyby się ustawy dedykowane poszczególnym grupom wyrobów, które mają swoją odrębną specyfikę, wtedy każda zmiana branżowa trafiałaby punktowo w problem...
Przedsiębiorca z danej branży też mógłby łatwiej się w tym odnaleźć, bo czytałby tylko "swoje" regulacje i zamiast przykładowo 168 artykułów, dotyczyłoby go 30 lub 50, w zależności od grupy wyrobów...