Polecam artykuł o biurokracji w Niemczech i w sumie w całej UE, opublikowany w FAZ...
Oczywiście, biurokracja to hamulcowy, bez dwóch zdań. Nie tylko w Niemczech...
Przedsiębiorcy w Polsce również pod ciągłym deszczem nowych regulacji, zmieniających się interpretacji, "chronieni" parasolem dumnie zwanym konstytucja biznesu* z pewnością łatwo nie mają, bo parasol dziurawy, a czasem już zapomniany, żeby nie powiedzieć, ignorowany...
Ustawy w Polsce coraz bardziej nafaszerowane karami administracyjnymi paraliżują działania przedsiębiorców, którzy zamiast rozwoju biznesu, pilnują tego, żeby być w zgodzie z prawem, bo każdy błąd niesie ryzyko kary, nie zawsze proporcjonalnej do zaistniałej sytuacji...
Kary, zalew nowego prawa to jedno, ale pewność, co do interpretacji przepisów, to drugie...
W końcu, zamiast wykładać przepisy celowościowo, stosując zasadę proporcjonalności, wykładnia językowa kusi administrację słownikowymi jednoznacznościami...
Jednoznacznościami, które to jednak prowadzą do absurdalnych sytuacji, w których pozycję szpagatu u przedsiębiorcy, uznaje się za normę...
Zamiast problem rozwiązywać, dążymy do perfekcji w wykładni językowej przepisów, z pominięciem celu wprowadzenia badanych regulacji...
A do tego wszystkiego narzędzia IT, które niejednokrotnie zamiast pomagać przedsiębiorcom, kreują równoległą rzeczywistość, do tej wynikającej z przepisów...
Biurokracja to wielki hamulcowy, niestety także w Polsce...
Bo póki muszę walczyć przed Naczelnym Sądem Administracyjnym o uchylenie kary za czeski błąd w numerze naczepy samochodu (neutralny dla wpływów budżetowych), pomagam tworzyć zapasy na poziomie kilku litrów, zmusza się moich Klientów do składania dodatkowych zaświadczeń na okoliczność wynikającą z przedłożonych dokumentów źródłowych do sprawy, nie ulega wątpliwości, że biurokracja jest czymś realnym w naszym kraju...
Szukając plusów, pomyślmy, ile dobrego by się stało, gdybyśmy te proporcje zmienili i życie przedsiębiorcom uprościli..